sobota, 26 stycznia 2013

BRAT MIKOŁAJA

Autor: Zygmunt Zeydler-Zborowski
Tytuł: Brat Mikołaja
 Liczba stron: 206
Wydawnictwo: Iskry
Ocena: 3.5/6 5.5/10
Tym razem sięgnęłam dla odmiany po stary kryminał, który okazał się całkiem dobry.

Zygmunt Zeydler Zborowski urodzony w 1911 roku w Kielcach. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował m.in. jako redaktor w Telewizji Polskiej. Autor powieści i opowiadań kryminalnych. Napisał m.in. "Akcja Rudolf", "Bardzo dobry fachowiec", "Czwarty klucz". Zmarł w 2000 roku w Warszawie.

W książce poznajemy głównego bohatera Mikołaja i jego narzeczoną Joannę. Ostatnimi czasy Mikołaj dziwnie się zachowuje, więc Joanna postanawia poważnie z nim porozmawiać. Mężczyzna wyznaje jej, że jego brat Maurycy wyszedł z więzienia i jest hańbą rodziny. Przedstawia go w nie najlepszym świetle. Mikołaj wyznaje kobiecie także, że obawia się o swoje bezpieczeństwo, bowiem Maurycy wszystkie przestępstwa, jakie popełnia zgania na Mikołaja i potem musi się tłumaczyć. Joanna doradza pójście na milicję i zgłoszenie sprawy. Mikołaj wybiera się na posterunek i składa zawiadomienie. Poznajemy "Waleriana", czyli sierżanta Pawelca, doświadczonego wygę i jego kolegę Makowieckiego. Niestety milicjanci są bezradni, ale proponują mu zmianę nazwiska i wyjechanie do innego miasta. Mikołaj jednak nie chce o tym słyszeć. Następnie poznajemy Karolinę, przyjaciółkę Joanny, która ma wyjść za mąż za Joachima, który z kolei jest bogatym wujem Mikołaja. Joachim dorobił się pokaźnego majątku w Australii. Jako, że z Karoliną mieli dziecko postanowił się ustatkować. Joachim zwołuje naradę rodzinę na której mieli się stawić : Mikołaj, Maurycy, Karolina i Joanna. Jednak wszyscy nieszczęśliwym trafem się spóźniają i zastają zwłoki Joachima. W akcję wkraczają wcześniej przez nas poznani milicjanci. Rozpoczyna się śledztwo, które przez dłuższy czas stoi w miejscu. Jednak trochę szczęścia, trochę doświadczenia sprzyja naszym komisarzom i doprowadzają sprawę do końca. Tylko, czy zbiorą wystarczająca ilość dowodów?

Kryminał Zeydlera-Zborowskiego okazał się dość dobrym kryminałem, jednak był przewidywalny. Ale czytało się go szybko i przyjemnie. Akcja rozgrywa się głównie w Warszawie. Zabrakło mi w nim dobrego zakończenia. Autor nie wyjaśnił co stało się z Joanną i Karoliną. I jak zareagowały na wynik śledztwa. Według mnie można było to dopracować bardziej. Kryminał już dość wiekowy, wydanie z 1974 roku, ale z serii: lekko, łatwo, przyjemnie i niestety przewidywalne. 

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
                                      Wyzwanie - Czytamy Kryminały



2 komentarze:

  1. Staroć :) Jest w tych starych kryminałach jakaś taka nostalgia, ja pamiętam te stare obwoluty, pomarańczowe? niebieskie? i loga z pistoletem, biblioteczka moich rodziców, uzależnionych od "Detektywa" ;) Sama nie czytuję ich, bo są dla mnie zbyt delikatne i jak sama piszesz przewidywalne, ale mam sentyment. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sentyment jest, ale czytając można idealnie porównać, jak pisało się kiedyś, a jak pisze się teraz. Plusem jest to, że czytałam jakieś 1,5 godziny, więc nie mam czego żałować :)Pozdrawiam słonecznie ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Dziękuje za odwiedziny i pozostawienie komentarza. Wszystkie są dla mnie cenne i czytane, chociaż nie zawsze udaje mi się na nie odpowiedzieć.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania treści wulgarnych i obraźliwych skierowanych do mnie bądź moich czytelników.