Autor: Lee Child
Tytuł: 61 godzin
Tytuł oryginału: 61 hours
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 4.5/6 6.5/10
Lee Child, a tak naprawdę Jim Grant, urodzony w 1954 roku w Coventry. Brytyjski pisarz powieści sensacyjnych, których głównie bohaterem jest Jack Reacher.
"61 godzin" przenosi nas do Dakoty Południowej, w której szaleje zima. Panuje śnieżyca, mróz sięga bagatela ponad minus 20 stopni. Autostrady pozamykane. Jednak grupa osób w sędziwym już wieku udaje się na wycieczkę autobusem, którym oczywiście podróżuje Jack Reacher, jako autostopowicz. Autobus wpada w poślizg i ląduje w rowie na pustkowiu. Najbliższa miejscowość Bolton znajduje się około 30 kilometrów od nich. Gdy w końcu przybywa na miejsce miejscowy policjant, grupa trafia do komisariatu. Ponieważ w miasteczku jest więzienie, hotele i pensjonaty są pełne, gdyż przybyli odwiedzający skazańców. Dlatego policjant kwateruje staruszków w okolicznych domach. Samego Jacka Reacher kwateruje policjant u siebie w domu. I tak policjant opowiada co nieco o miejscowym więzieniu, w którym jest osadzony przywódca gangu motocyklowego. Główny świadek, który jest chroniony przez 24 godziny na dobę ma zeznawać w sprawie. A świadkiem jest miła starsza pani, niegdyś bibliotekarka. Czy policji uda się ją ustrzec przed niebezpieczeństwem i dlaczego odliczane jest 61 godzin, a także kim jest Platon?Jeśli jesteście ciekawi to sięgnijcie i przeczytajcie sami tejże historii.
Sama fabułą przypadła mi do gusta, jednak autor troszkę sprawę za bardzo rozległ w czasie. Przeszkadzało mi w kółko opisywanie zmian warty, które pilnują staruszki i poza tym nic się nie działo, a śledztwo stało w miejscu. Jednak potem poziom adrenaliny, jaki autor nam serwuje w dalszej części, zrekompensował czytelnikowi zbędne opisy.
Paranoiczna atmosfera miasteczka i komisariatu, który ma dylemat, czy pilnować staruszkę - świadka, czy łapać przestępcę robi wrażenie. "61 godzin" pióra Lee Childa to niewątpliwie dobra pozycja, ale chyba bardziej na lato niż na zimę. Czytając o mrozie, śnieżycach naprawdę robiło mi się zimno i musiałam rozgrzewać się gorącą herbatą :)Wiadomo jednym się spodoba, innym mniej, innym wcale. Jednak jeszcze raz podkreślę historię, jaką autor przekazał czytelnikowi robi wrażenie. Jeśliby wyciąć niektóre nic nie wnoszące do książki linijki, byłoby świetnie. A póki co autor ode mnie otrzymuje mocną ocenę dobrą i ma u mnie zielone światło na kolejne powieści, po które niewątpliwe sięgnę. Zdecydowanie mogę polecić.
"61 godzin" przenosi nas do Dakoty Południowej, w której szaleje zima. Panuje śnieżyca, mróz sięga bagatela ponad minus 20 stopni. Autostrady pozamykane. Jednak grupa osób w sędziwym już wieku udaje się na wycieczkę autobusem, którym oczywiście podróżuje Jack Reacher, jako autostopowicz. Autobus wpada w poślizg i ląduje w rowie na pustkowiu. Najbliższa miejscowość Bolton znajduje się około 30 kilometrów od nich. Gdy w końcu przybywa na miejsce miejscowy policjant, grupa trafia do komisariatu. Ponieważ w miasteczku jest więzienie, hotele i pensjonaty są pełne, gdyż przybyli odwiedzający skazańców. Dlatego policjant kwateruje staruszków w okolicznych domach. Samego Jacka Reacher kwateruje policjant u siebie w domu. I tak policjant opowiada co nieco o miejscowym więzieniu, w którym jest osadzony przywódca gangu motocyklowego. Główny świadek, który jest chroniony przez 24 godziny na dobę ma zeznawać w sprawie. A świadkiem jest miła starsza pani, niegdyś bibliotekarka. Czy policji uda się ją ustrzec przed niebezpieczeństwem i dlaczego odliczane jest 61 godzin, a także kim jest Platon?Jeśli jesteście ciekawi to sięgnijcie i przeczytajcie sami tejże historii.
Sama fabułą przypadła mi do gusta, jednak autor troszkę sprawę za bardzo rozległ w czasie. Przeszkadzało mi w kółko opisywanie zmian warty, które pilnują staruszki i poza tym nic się nie działo, a śledztwo stało w miejscu. Jednak potem poziom adrenaliny, jaki autor nam serwuje w dalszej części, zrekompensował czytelnikowi zbędne opisy.
Paranoiczna atmosfera miasteczka i komisariatu, który ma dylemat, czy pilnować staruszkę - świadka, czy łapać przestępcę robi wrażenie. "61 godzin" pióra Lee Childa to niewątpliwie dobra pozycja, ale chyba bardziej na lato niż na zimę. Czytając o mrozie, śnieżycach naprawdę robiło mi się zimno i musiałam rozgrzewać się gorącą herbatą :)Wiadomo jednym się spodoba, innym mniej, innym wcale. Jednak jeszcze raz podkreślę historię, jaką autor przekazał czytelnikowi robi wrażenie. Jeśliby wyciąć niektóre nic nie wnoszące do książki linijki, byłoby świetnie. A póki co autor ode mnie otrzymuje mocną ocenę dobrą i ma u mnie zielone światło na kolejne powieści, po które niewątpliwe sięgnę. Zdecydowanie mogę polecić.
Niedawno dopiero usłyszałam o Lee Child, ale autor zbiera mnóstwo pozytywnych recenzji, także będę musiała w najbliższym czasie przeczytać którąś z jego książek.
OdpowiedzUsuńPolecam, chociaż niektórzy twierdzą, że to jego jedna z gorszych książek, chociaż wypadła w mojej ocenie dobrze. To już mogę sobie wyobrazić, jakie są kolejne ;)
UsuńŚwietna historia :0
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałem jedną książkę Lee Childa i nawet mi się spodobała. Po Twojej recenzji myślę, że tą także warto przeczytać . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzęsto widywałam to nazwisko w księgarni, ale jakoś nigdy nie interesowałam się jego książkami, a widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńOj zapewniam , że warto :)
UsuńUuu. Zaciekawiła mnie ta książka. Chyba w niedługim czasie będę musiała po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńLee Child mnie kusi, bardzo. Jednak wiem, że o Jacku jest sporo części, więc to mnie póki co trzyma z daleka. Bo jeśli mnie zaciekawi, to będę czytać, aż nie przeczytam wszystkiego - a to zarówno czasochłonne, jak i konkurencyjne dla innych książek, które mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać zdecydowaną rację. Postać Jacka Reachera budzi ciekawość i intryguje, coś jest w tym człowieku, że ciągnie i sama jestem bardzo ciekawa, jakie przygody będzie miał w innych powieściach :)Pozdrawiam
UsuńA widziałaś film? O, tu: http://www.filmweb.pl/film/Jack+Reacher%3A+Jednym+strza%C5%82em-2012-629392
UsuńCiekawe, jak się ma do literackiego pierwowzoru... :)
Niestety filmu jeszcze nie widziałam, ale na pewno obejrzę. Wychodzę z założenia, że najpierw książka, później film. Chociaż z moich obserwacji wynika, że książki górują i są lepsze od filmów i dają więcej emocji ;)
UsuńChyba coś dla mnie:) od kilku dni chodzi za mną jakaś powieść sensacyjna...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mam nadzieję, że pióro Lee Childa również przypadnie Ci do gustu :)
UsuńChętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuń