Autor: Stephen King
Tytuł: Czarnoksiężnik i kryształ
Tytuł oryginału: The Dark Tower IV: Wizard and Glass
Cykl: Mroczna Wieża tom IV
Liczba stron: 816
Wydawnictwo: Albatros 2004
ISBN: 83-7359-025-0
Ocena: 8/10
"Czarnoksiężnik i kryształ" to już czwarty tom długiej powieści z cyklu Mroczna Wieża. Jak wypadł ten tom na tle swoich poprzednich części? I czego dowiadujemy się o naszych bohaterach?
Stephen King ur. w 1947 roku w Portland. Jest to najwybitniejszy twórca literatury horroru. Chyba nie znam takiej osoby, która nie słyszałaby tego nazwiska. Po studiach postanowił uczyć języka angielskiego. Jego przygoda z pisaniem zaczęła się pod koniec lat 60-tych. Jego pierwsza powieść "Carrie" cieszyła się już dużym sukcesem i tak powstały kolejne m.in " Lśnienie", "Misery", "Sklepik z marzeniami", "Desperacja". Pisarz w swoim dorobku posiada ponad 30 powieści. Większość powieści możemy oglądać na ekranach m.in "Lśnienie", :Christine", "Strefa śmierci", "Cujo", czy też "Zielona mila".
"Czarnoksiężnik i kryształ" zaczyna się od zadawania zagadek Blane'owi Mono. W woli przypomnienia nasi bohaterowie wsiedli do właśnie pociągu, lecz jest to niezwykły pociąg, bowiem interesują go zagadki, których zna nie mało. Składa obietnicę zawiezienia na ostatnią stację grupki przyjaciół, jednak stawia warunek.Albo dostanie zagadkę, której nie potrafi rozwiązać, albo czeka ich śmierć. Czas nieustannie płynie. Początkowo wszyscy na przemian zadają zagadki jednak Blaine'a nie tak łatwo zaskoczyć. O dziwo to Eddiemu udaje się zaskoczyć niezwykły pociąg. Pociąg zatrzymuje się w mieście Topeka. Jednak miasto zostało wyludnione podczas zarazy. Nasi bohaterowie ruszają dalej tzw. ścieżką promienia i z niepokojem odczytują źle wieszczące znaki " Strzeż się wędrującego gościa". Jak się później okazuje ów gość łudząco przypomina Richarda Fannina przez którego Susan, Eddie, Jack i Ronald, a i Ej mieli nie lada trudności.
W dalszej części podczas jednej nocy Ronald w końcu postanawia opowiedzieć swoją historię. I to w sumie większość książki poświęcona jest przeszłości Ronalda, który niegdyś zakochał się w Susan Delgado.
Kolejnym etapem po zwierzeniu się jest dotarcie do autostrady na, której znajduje się zielony pałac, który z kolei łudząco przypomina pałac z "Czarnoksiężnika z krainy Oz". W środku spotykają nie kogo innego jak Tiki-Taka, uchodźcę z miasta Lud. Ten podczas umierania zmienia się w tytułowego Czarnoksiężnika. To odwieczny wróg Rolanda, Marten znany również jako Randall Flagg, a w jeszcze innym świecie występujący jako Richard Fannin. Ronald z przyjaciółmi nie jest w stanie zabić swojego wroga, lecz dostają ciągłe ostrzeżenia, żeby zrezygnowali z wyprawy do Mrocznej Wieży.
I tak oto po ostatniej wyprawie, której celem było zdobycie kryształu Czarnoksiężnika i odkryciu faktu, iż Roland zabił własną matkę, która objawiła się mu jako wiedźma Rhea wszyscy wracają do Świata Pośredniego i na Ścieżkę Promienia.
"Czarnoksiężnik i kryształ" pokazuje nam dalsze losy bohaterów: Ediiego, Susan, Jacka, Rolanda i towarzyszącego im zwierzaka Eja. Chociaż większość stron poświęcona jest przeszłości Rolanda to muszę przyznać, że czyta się z prawdziwą z przyjemnością i do tego bardzo szybko. Czytałam sobie na raty, żeby mi się zbytnio nie znużyło i przyniosło to efekt, bowiem IV część Mrocznej Wieży bardzo mi się podobała.
Tutaj słowa uznania dla Kinga stworzyć taką długą sagę i zachować przy tym sens, poziom i wzbudzać ciekawość czytelnika. Pewnie się powtórzę, bo już napomniałam o tym pisząc o poprzednich częściach, ale cykl Mrocznej Wieży uzależnia. Podtrzymuje swoje zdanie co do tej kwestii. Kto jeszcze nie czytał, to bardzo polecam. W tym miejscu napomnę tylko, że, jak na razie, to, aby I część wypada dosyć mizernie, ale na szczęście nie jest taka długa jak IV część, więc można szybko przebrnąć, a później czerpać samą przyjemność z czytania. Jeśli chodzi o minusy to na pewno objętość, która mnie z początku przeraziła. Przeczytać ponad 800 stron to w końcu nie lada wyzwanie i przy tym się nie zmęczyć i nie znudzić. Oczywiście też zdarzały się momenty nudne, ale biorąc pod uwagę objętość to nie było tak źle. Natomiast duży plus za plastyczność językową autora. Czytając miałam przed sobą obraz całej historii, jaką autor opowiada. Oczywiście polecam, bo warto!!!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Świat Stephena Kinga (klik)
W dalszej części podczas jednej nocy Ronald w końcu postanawia opowiedzieć swoją historię. I to w sumie większość książki poświęcona jest przeszłości Ronalda, który niegdyś zakochał się w Susan Delgado.
Kolejnym etapem po zwierzeniu się jest dotarcie do autostrady na, której znajduje się zielony pałac, który z kolei łudząco przypomina pałac z "Czarnoksiężnika z krainy Oz". W środku spotykają nie kogo innego jak Tiki-Taka, uchodźcę z miasta Lud. Ten podczas umierania zmienia się w tytułowego Czarnoksiężnika. To odwieczny wróg Rolanda, Marten znany również jako Randall Flagg, a w jeszcze innym świecie występujący jako Richard Fannin. Ronald z przyjaciółmi nie jest w stanie zabić swojego wroga, lecz dostają ciągłe ostrzeżenia, żeby zrezygnowali z wyprawy do Mrocznej Wieży.
I tak oto po ostatniej wyprawie, której celem było zdobycie kryształu Czarnoksiężnika i odkryciu faktu, iż Roland zabił własną matkę, która objawiła się mu jako wiedźma Rhea wszyscy wracają do Świata Pośredniego i na Ścieżkę Promienia.
"Czarnoksiężnik i kryształ" pokazuje nam dalsze losy bohaterów: Ediiego, Susan, Jacka, Rolanda i towarzyszącego im zwierzaka Eja. Chociaż większość stron poświęcona jest przeszłości Rolanda to muszę przyznać, że czyta się z prawdziwą z przyjemnością i do tego bardzo szybko. Czytałam sobie na raty, żeby mi się zbytnio nie znużyło i przyniosło to efekt, bowiem IV część Mrocznej Wieży bardzo mi się podobała.
Tutaj słowa uznania dla Kinga stworzyć taką długą sagę i zachować przy tym sens, poziom i wzbudzać ciekawość czytelnika. Pewnie się powtórzę, bo już napomniałam o tym pisząc o poprzednich częściach, ale cykl Mrocznej Wieży uzależnia. Podtrzymuje swoje zdanie co do tej kwestii. Kto jeszcze nie czytał, to bardzo polecam. W tym miejscu napomnę tylko, że, jak na razie, to, aby I część wypada dosyć mizernie, ale na szczęście nie jest taka długa jak IV część, więc można szybko przebrnąć, a później czerpać samą przyjemność z czytania. Jeśli chodzi o minusy to na pewno objętość, która mnie z początku przeraziła. Przeczytać ponad 800 stron to w końcu nie lada wyzwanie i przy tym się nie zmęczyć i nie znudzić. Oczywiście też zdarzały się momenty nudne, ale biorąc pod uwagę objętość to nie było tak źle. Natomiast duży plus za plastyczność językową autora. Czytając miałam przed sobą obraz całej historii, jaką autor opowiada. Oczywiście polecam, bo warto!!!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Świat Stephena Kinga (klik)
Mam Christine Kinga na półce, ale jakoś tak nie idzie mi zbyt gładko. Zatrzymałam się po 30 stronach i czekam na jakiś dłuższy wyjazd, żeby zabrac tylko tą książkę ze sobą;) Jak się do autora przekonam, to na pewno sięgnę po inne jego powieści:)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałem pierwszy tom tej sagi, ale po kilkudziesięciu stronach odpuściłem, ale po Twojej recenzji chyba powrócę do tej serii. ;)
OdpowiedzUsuńJak znajdę chwilę wolnego czasu sięgnę po tę sagę.
Poza tym bardzo podoba mi się Twoja recenzja.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie :) :)
Ta część chyba mi się najbardziej podobała. Nie zmieniam zdania, jednak King musi być nieźle pokręcony...;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czytałam kilka jego ksiażek ale tylko Zielona mila wzbudziła moje milsze uczucia ;)
OdpowiedzUsuńTo moja najulubieńsza część serii :) Tak się dziwnie złożyło, że to od niej zaczęłam "Mroczną wieżę" i to właśnie ona zachęciła mnie do przeczytania wszystkich tomów.
OdpowiedzUsuńNiby każdy ma prawo do własnych ocen, ale tak wysoka ocena w porównaniu choćby do Prawnika, o którym dopiero co pisałaś... Nie jestem przekonany. Recenzja dobrze napisania - wiem już, że to raczej nie dla mnie. No, chyba że miałbym tyle czasu, by przeczytać najpierw wszystkie zaległe warte przeczytania :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńFantastyki w wydaniu Kinga jeszcze nie czytałam. Właśnie czytam "Lśnienie" - także nie jest zbyt cienka. Ale Autor potrafi tak wciągnąć swoim stylem, że nie zauważa się, kiedy mignie sto kolejnych stron :)
OdpowiedzUsuńBa.. - Lśnienie :) Film też był niezły :)
OdpowiedzUsuń