Autor: Federico Moccia
Tytuł: Mężczyzna, którego nie chciała pokochać
Tytuł oryginału: L'uomo che non voleva amare
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Muza 2012
ISBN: 978-83-7758-261-9
Ocena: 7/10
Większość kobiet szuka swojego księcia z bajki, czy jak już go znajdzie, to może się okazać, że to coś innego jest sensem jej życia? Zaskakująca powieść autorstwa włoskiego pisarza.
Federico Moccia ur. w 1963 roku w Rzymie. Włoski scenarzysta, reżyser filmowy, a także pisarz. Znany z powieści: " Trzy metry nad niebem", "Amore 14", czy też "Wybacz, ale chcę się z Tobą ożenić".
W końcu i moja osoba chciała poznać na czym polega fenomen włoskiego pisarza. Zaintrygowana pochlebnymi recenzjami i zwykłą ciekawością czytelniczą sięgnęłam po tę lekturę.
W książce poznajemy Sofię niezwykle piękną i utalentowaną pianistkę przed którą drzwi stoją otworem. Jednak życie ma wobec niej inne plany. Bowiem jej narzeczony Andrea ulega poważnemu wypadkowi motocyklowemu. Sofia prosi Boga o zdrowie dla ukochanego, ale też składa przysięgę: jeśli Andrea wyjdzie z tego cało, ona zrezygnuje z kariery. Kobieta dotrzymuje obietnicy, jednak jej ukochany jest sparaliżowany od pasa w dół. A jej decyzja okazuje się być męką, bowiem z każdej strony dostaje propozycje, a do tego gorąco namawia ją była nauczycielka do powrotu na estradę muzyczną. Czy piękna Sofia zmieni zadnie pod wpływem nacisku i czy złamie obietnicę daną samemu Bogu?
Kolejnym bohaterem, który odgrywa kluczową rolę jest Tancredi. Kim on jest? Otóż jest to bogaty, młody mężczyzna dla którego miłość jest pojęciem względnym. To typ człowieka, który uważa, że za pieniądze może kupić wszystko, a nawet wszystkich. Co ciekawe irytuje go szczęście innych i często doprowadza do zakończenia związków innych ludzi, których łączy miłość. Wydaje się mu, że ma kontrolę nad wszystkim do czasu, gdy poznaje Sofię, wtedy pierwszy raz w życiu czuje co to znaczy miłość.
Ich spotkanie jest zupełnie przypadkowe, bowiem Sofia prowadzi lekcję chóru z dziećmi w Kościele, a Tanceredi uprawia jogging. Gdy nastaje burza szuka schronienia i tak trafia na piękną Sofię. Jego nowy cel to zdobyć tą kobietę za wszelką cenę. Na początku Sofia podchodzi sceptycznie do tych zalotów. Ale mężczyzna stawia warunek: jeśli Sofia się zgodzi na randkę i jej się nie spodoba to da jej spokój. W końcu kobieta ulega namowom i od tej chwili jej życie przybiera nieoczekiwany kierunek. Czy Sofia ulegnie władzy nadętego bogacza? Czy może pójdzie własną droga?
"Mężczyzna, którego nie chciała pokochać" to historia miłosna, ale proszę nie mylić tego z tanim romansem. To zupełnie coś nowego, nieoczekiwanego. Autor opowiada nam historię miłosną z nieprzewidywalnym zakończeniem, ale robi to w taki sposób, że miałam nieodparte wrażenie, że płynę. Dodam, że język jest dość prosty, ale umiejętnie wykorzystany w poetycki sposób. Jak już wspominałam zakończenie jest nieprzewidywalne i pozostawia czytelnika z pewnymi refleksjami. Ponadto w powieści wyraźnie zaznaczona jest retrospekcja, szczególnie dotyczy Tancrediego, dzięki temu zabiegowi możemy poznać podłoże psychologiczne bohatera i to co wpłynęło na jego dalsze ukształtowanie. Zatem poznajemy odpowiedź, dlaczego jest taki zimny i wyrachowany. A poszczególne elementy zaczynają się układać w całość.
To co mi się nie spodobało w książce to sceny miłosne, które praktycznie wyglądają tak samo. Trudny w odbiorze jest także początek powieści, bowiem na początku nie mogłam połapać się kto jest kim. Jednak z czasem wszystko się jasno klaruje.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i na pewno nie ostatnie, bowiem ja kupuje tę historię, mimo małych wad. Tak na marginesie to bardzo podoba mi się okładka książki i bardzo pasuje do tej powieści.
Powieść jak najbardziej polecam szczególnie czytelnikom o niepoprawnej duszy romantyka, ale także tym, którzy szukają ciekawej, nieprzewidywalnej historii miłosnej na tle obyczajowym.
W końcu i moja osoba chciała poznać na czym polega fenomen włoskiego pisarza. Zaintrygowana pochlebnymi recenzjami i zwykłą ciekawością czytelniczą sięgnęłam po tę lekturę.
W książce poznajemy Sofię niezwykle piękną i utalentowaną pianistkę przed którą drzwi stoją otworem. Jednak życie ma wobec niej inne plany. Bowiem jej narzeczony Andrea ulega poważnemu wypadkowi motocyklowemu. Sofia prosi Boga o zdrowie dla ukochanego, ale też składa przysięgę: jeśli Andrea wyjdzie z tego cało, ona zrezygnuje z kariery. Kobieta dotrzymuje obietnicy, jednak jej ukochany jest sparaliżowany od pasa w dół. A jej decyzja okazuje się być męką, bowiem z każdej strony dostaje propozycje, a do tego gorąco namawia ją była nauczycielka do powrotu na estradę muzyczną. Czy piękna Sofia zmieni zadnie pod wpływem nacisku i czy złamie obietnicę daną samemu Bogu?
Kolejnym bohaterem, który odgrywa kluczową rolę jest Tancredi. Kim on jest? Otóż jest to bogaty, młody mężczyzna dla którego miłość jest pojęciem względnym. To typ człowieka, który uważa, że za pieniądze może kupić wszystko, a nawet wszystkich. Co ciekawe irytuje go szczęście innych i często doprowadza do zakończenia związków innych ludzi, których łączy miłość. Wydaje się mu, że ma kontrolę nad wszystkim do czasu, gdy poznaje Sofię, wtedy pierwszy raz w życiu czuje co to znaczy miłość.
Ich spotkanie jest zupełnie przypadkowe, bowiem Sofia prowadzi lekcję chóru z dziećmi w Kościele, a Tanceredi uprawia jogging. Gdy nastaje burza szuka schronienia i tak trafia na piękną Sofię. Jego nowy cel to zdobyć tą kobietę za wszelką cenę. Na początku Sofia podchodzi sceptycznie do tych zalotów. Ale mężczyzna stawia warunek: jeśli Sofia się zgodzi na randkę i jej się nie spodoba to da jej spokój. W końcu kobieta ulega namowom i od tej chwili jej życie przybiera nieoczekiwany kierunek. Czy Sofia ulegnie władzy nadętego bogacza? Czy może pójdzie własną droga?
"Mężczyzna, którego nie chciała pokochać" to historia miłosna, ale proszę nie mylić tego z tanim romansem. To zupełnie coś nowego, nieoczekiwanego. Autor opowiada nam historię miłosną z nieprzewidywalnym zakończeniem, ale robi to w taki sposób, że miałam nieodparte wrażenie, że płynę. Dodam, że język jest dość prosty, ale umiejętnie wykorzystany w poetycki sposób. Jak już wspominałam zakończenie jest nieprzewidywalne i pozostawia czytelnika z pewnymi refleksjami. Ponadto w powieści wyraźnie zaznaczona jest retrospekcja, szczególnie dotyczy Tancrediego, dzięki temu zabiegowi możemy poznać podłoże psychologiczne bohatera i to co wpłynęło na jego dalsze ukształtowanie. Zatem poznajemy odpowiedź, dlaczego jest taki zimny i wyrachowany. A poszczególne elementy zaczynają się układać w całość.
To co mi się nie spodobało w książce to sceny miłosne, które praktycznie wyglądają tak samo. Trudny w odbiorze jest także początek powieści, bowiem na początku nie mogłam połapać się kto jest kim. Jednak z czasem wszystko się jasno klaruje.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i na pewno nie ostatnie, bowiem ja kupuje tę historię, mimo małych wad. Tak na marginesie to bardzo podoba mi się okładka książki i bardzo pasuje do tej powieści.
Powieść jak najbardziej polecam szczególnie czytelnikom o niepoprawnej duszy romantyka, ale także tym, którzy szukają ciekawej, nieprzewidywalnej historii miłosnej na tle obyczajowym.
Uwielbiam tego autora, jego książki to duża część moich bardzo młodych lat, do Trzech metrów nad niebem mam ogromny sentyment.
OdpowiedzUsuńChyba we wszystkich jego książkach na początku trudno połapać się kto jest kim, ale w miarę rozwoju akcji staje się to prostsze.
Akurat dzisiaj upolowałam wydanie kieszonkowe Wybacz, ale chcę się z Tobą ożenić (za 14,99zł :) i niedługo zabieram się za czytanie. Widziałam również na półce książkę o której piszesz i jest ona następna w kolejce do przeczytania! Choć trochę się boję, bo w pozostałych książkach Mocci głównymi bohaterami są młodziutkie osoby, nastolatkowie, a tutaj po raz pierwszy mamy do czynienia z dojrzałymi osobami. Ale jak nie przeczytam, to się nie dowiem! :-)
Bardzo,ale to bardzo zaciekawiłaś mnie swoją opinią,aż mam ochotę ją poszukać i kupić:) powiedz, powiedz jaki był koniec, bo zanim zdobędę to ciekawość mnie strawi:)
OdpowiedzUsuńTej ksiażki autora nie czytałam, ale inne były świetne :)
OdpowiedzUsuń"Ciekawa, nieprzewidywalna historia miłosna na tle obyczajowym"- to by mnie interesowało :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Napisana jest w klimatach, które lubię, a poza tym chciałabym nareszcie poznać styl pisania pana Federico Moccii, gdyż wielu czytelników ogromnie go sobie chwali:)
Kurcze, dzięki za tą recenzję. Mam nadzieję, że znajdę to w blbliotece. To ten sam autor który napisał "Trzy metry nad niebem"? Tak cos mi się obiło o tym, bo widziałam film na podstawie "Trzech metrów...". Taki... powiedzmy że... przyjemny. :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że okładka jest piękna, ale sama książka bardzo mnie zawiodła. Czytając, miałam ciągłe skojarzenia z "Pięćdziesięcioma twarzami Grey'a". Bohaterowie są strasznie nierealni i moim zdaniem nie sposób ich polubić, a sama fabuła jest nudna i przewidywalna. Faktycznie, zakończenie jest nieoczekiwane, ale moim zdaniem jest to tani zabieg autora, który za wszelką cenę chciał zaszokować czytelników. Tylko nie pomyślał o tym, że to zakończenie wcale nie pasuje.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, gratuluję recenzji, gdybym powieści nie czytała wcześniej, na pewno by mnie zachęcił Twój opis. :-)
Pozdrawiam!