sobota, 3 maja 2014

BEZ TCHU - Dean Koontz

Autor: Dean Koontz
Tytuł: Bez tchu
Tytuł oryginału: Breathless
Gatunek: Thriller
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Albatros, Warszawa 2012
ISBN: 978-83-7659-523-8
Ocena: 5/10 (przeciętna)

"Nigdy nie obawiajcie się przyszłości. Cokolwiek się stanie, przyszłość to jedyna droga powrotna". 


Małymi kroczkami nadrabiam zaległości czytelnicze i tym razem przyszła kolej na dosyć sławnego amerykańskiego pisarza. W nowościach biblioteki znalazła się właśnie książka "Bez tchu", nie zastanawiając się długo, zabrałam ją ze sobą do domu.

Grady Adams postanowił zmienić swoje dotychczasowe życie i zapragnął łona natury. Przeprowadził się na totalne odludzie w Górach Skalistych, zajmując się wyrobem mebli, a jego towarzyszem jest pies. Nie chce pamiętać o swoim dawnym życiu i pracy, która łatwa nie była, gdyż był snajperem, ale trzyma to w tajemnicy. Jaki ma ku temu powód? Podczas jednego ze spacerów mężczyzna dostrzega dziwne, białe stworzenia, które porośnięte są białym futrem. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie blask, który emanuje od zwierząt. Grady spotyka ponownie stworzenia, które wpraszają mu się do domu. Okazuje się, że są niebywale inteligentne i posiadają cechy ludzkie. To nie koniec wydarzeń jakie czekają na czytelnika, bowiem równolegle toczą się cztery inne historie: wynajętego zabójcy, mordercy - psychopaty, włóczęgi i naukowca, który specjalizuje się w teorii chaosu. Wydaje się, że te historie toczą w zupełnie innym rytmie niż główny wątek fabularny, czytelnik przez cały czas się zastanawia do czego to zmierza, a jednak trzeba wytrwać do końca, by przekonać, iż wszystkie historie się ze sobą klarownie połączą.

"Bez tchu" to przeciętna pozycja, napisana bez polotu. Przede wszystkim z tyłu okładki możecie znaleźć całe streszczenie książki, już dawno nie miałam taki szczegółowego opisu. O ile pomysł na dziwne stworzenia, bardzo mi się podobał, to reszta zwyczajnie nie trzymała się kupy. Nie jest to dobra pozycja na pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jednak dam mu jeszcze szansę. Przede wszystkim zabrakło tu strachu, emocji, szczerze powiedziawszy powieść pozostaje mi obojętna i nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć, czy nawet emocji, a to jednak chyba jest najważniejsze w powieści pokroju tak utytułowanego i płodnego autora.

Rozdziały są krótkie, czcionka duża, dzięki czemu czyta się naprawdę szybko. Język jest prosty, a fabuła sprawia wrażenie chaotycznej. Przeskakiwanie z głównego wątku fabularnego na wątki poboczne, raz to była historia zabójcy, następnym razem historia psychopaty-mordercy, innym razem włóczęgi, a  jeszcze innym naukowca, dla mnie nie miała żadnego sensu i składu, gdyż zwyczajnie się gubiłam. Wszystkie wymienione historie mieszały się ze sobą, prowadząc czytelnika donikąd, do czarnego tunelu bez wyjścia. Całe szczęście, iż autor już w zakończeniu dosyć umiejętnie połączył wszystko, jednak i tak wrażenia z lektury pozostały nijakie.

Główny bohater to typ odludka, która łaknie spokoju, samotności i kontaktu z przyrodą. Jednak nie jest mu to dane ze względu na pojawienie się dziwnych stworzeń. Zaniepokojony mężczyzna wzywa koleżankę, która jest weterynarzem, aby zbadała owe stwory. Po jakimś czasie wszyscy zmuszeni są do ucieczki, a przewodnikami są puchate stwory, które wyznaczają drogę. Dokąd ich to zaprowadzi?

Żałuję, iż wśród licznego dorobku autora przyszło na początek mi się zaznajomić z pozycją tak przeciętną. Jak się okazuje nowości znanych autorów mogą okazać się porażką i lepiej sięgnąć po coś starszego, a najlepiej się zaznajomić z dorobkiem autora, by uniknąć przykrych rozczarowań. Książkę przeczytać się da, ale fajerwerków nie ma. Ponadto całość ratują wymyślone przez autora stworzenia, które totalnie mnie urzekły. Tym razem nie będę zachęcać, ani odradzać, musicie sami zdecydować czy chcecie przeczytać powyższą pozycję.

Dean Koontz to autor, który specjalizuje się w gatunkach: thrillerach, science-fiction, a także psychologicznej powieści grozy. Jego powieści zostały przetłumaczone na 38 języków i sprzedały się nakładem 450 milionów. Pisarz porównany ze swoim rodakiem Stephanem Kingiem.

Dean Koontz
Źródło

14 komentarzy:

  1. Zatem przeczytam inną książkę tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię kiedy w opisach na okładkach powiedzą praktycznie to co najważniejsze w fabule. Przez to właśnie przestałam je (czyt. opisy) czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja Koontz'a czytam od ponad 20 lat i jak każdemu kto pisze od lat zdarzają się słabsze pozycje :)
    ja już nawet nie czytam z tyłu opisów bo albatros za dużo pisze

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej się nie skuszę, choć nie znam tego Autora - ewentualnie wybiorę jakąś inną jego książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam styczności z autorem, jednak po Twojej opinii nie zamierzam przeczytać tej pozycji. Może za kilka miesięcy dam mu drugą szansę. Pozdrawiam, Marcelina ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm nazwisko autora nie jest mi obce, słyszałam o nim, ale nie przeczytałam ani jednej jego książki. Ostatnio próbuję dzieła znanych autorów, z którymi nie miałam styczności, a więc z chęcią skuszę się na tę książkę ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Koontza, obok Kinga i Mastertona to mój trzeci mistrz grozy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam tego autora "Smocze łzy" (widzę, że na LC masz tę książkę jako "chce przeczytać") książka mi się spodobała na tyle, że nie mam zamiaru sięgnąć po inne jego dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Heh, czyli standardowy Koontz, podobno wcześniejsze powieści są nawet niezłe, ale ja tam na nie jakoś nie mogę trafić. Dla mnie dość słaby pisarz, ale to pewnie wynika też tempa w jakim tworzy. Na wakacje dobre odmóżdżacze, ale żeby to czytać na co dzień? Nieee, ja się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wolę czytać ciekawe książki, niż marnować czas na przeciętne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałem książki tego autora i ta zdecydowanie należy do jego słabszych książek. Czasami mam wrażenie, że nie miał na nią dobrego pomysłu, przez co książka okazała się "spalona". Nie oznacza to, że autora skreślam, o nie. Polecam jego inne książki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój mąż ja przyniósł z biblioteki i miałam ją przeczytać, ale widzę że sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam jakąś inną powieść tego autora i pamiętam, że mi się podobała - ale tytułu sobie na szybko nie przypomnę;) w takim razie tę sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Dziękuje za odwiedziny i pozostawienie komentarza. Wszystkie są dla mnie cenne i czytane, chociaż nie zawsze udaje mi się na nie odpowiedzieć.
Zastrzegam sobie prawo do usuwania treści wulgarnych i obraźliwych skierowanych do mnie bądź moich czytelników.